Każdy z nas ma własne poglądy co do niektórych kwestii, ale czasem zastanawia mnie, dlaczego jest tak, że jak ktoś pierdyknie denne hasło, nad którym nie wielu się zastanawiało, to nagle połowa publiki głosi to samo, często nie wiedząc co głosi. Dokładniej to chodzi mi mianowicie o niejednokrotnie rzucane (także we mnie) hasła typu: Chwytaj dzień, żyj chwilą, w życiu liczą się tylko chwile itp itd. Ale ilu się nad tym hasłem zastanowiło..? Żyć chwilą..? Nie zamierzam i nie praktykuję. Po co mam żyć momentem..? Mówi się, że w życiu piękne są tylko chwile, ale dla mnie to się nazywa bardziej fachowo: WsPoMnIeNiA..! (by podkreślić wyrazistość tego słowa bezlitośnie zgwałciłam CapsLocka xD). Życie chwilą tłumaczy się jako zajmowanie się teraźniejszością, bez względu na przyszłość i przeszłość.. "bo liczy się moment".. Mnie to kojarzy się, że robisz coś spontanicznego, niecodziennego (machając przy tym ręką "a raz się żyje", "a tam.. będzie co będzie.."), ale zarazem nieodpowiedzialnego i nieprzemyślanego.
JA żyję Przyszłością i Przeszłością. Przeszłością, czyli wspomnieniami, tymi dobrymi, złymi, wszystkimi, bezwzględnie. Przeszłością, bo jestem pamiętająca i pamiętliwa, jakkolwiek to brzmi.. Pamiętam o tych rzeczach, sytuacjach i ludziach, którzy są tego warci i co mi zapadło w pamięci. Pamiętliwa dla tych, którzy mnie zranili i wyszydzili, a potem przychodzili po łaskę. Z racji, iż mam miękkie obie komory wraz z zastawkami - trójdzielną i dwudzielną, to zwykle i zwyczajnie wybaczam ludziom (to zależy jeszcze od stopnia krzywdy, wbicia się w pamięć oraz czy miałam jakąś w tym winę czy nie, wtedy tętni to w aorcie) czasem wraz z moim "lekkim wypominaniem". Wybaczam, nie zapominam. Żyję przyszłością, bo wiem, że warto. Zdaję sobie sprawę z konsekwencji i skutków swoich czynów, zawsze myślę co będzie dalej, co może wynikać, co się stanie jak postąpię tak czy inaczej. Staram się każdą sytuację zauważać ze wszystkich możliwych stron, nie podejmuję raczej pochopnych decyzji (no chyba, że muszę). By.. by potem mieć dumną świadomość, że zrobiłam jak powinnam, że nie popełniłam błędu, co wcale nie oznacza, że ich nie popełniam, ale we większości są mało znaczące, niż mogłyby być podczas życia chwilą. Wydaje mi się, że ludzie żyjący momentem myślą dopiero po fakcie, a nie przed, przy czym to przysparza ich o niezbyt chętne emocje jak np. wstyd, zażenowanie, złość, i oczywiście o błędy. Nie sądzę, że wzbogaca ich to o jakiekolwiek doświadczenie..
"Chwytaj dzień" mówi, aby cieszyć się każdym dniem i nie marnować go, cieszyć się chwilami, by ciągle iść do przodu, cieszyć się życiem, być optymistą. To, że dla mnie to promowane hasełko nie ma znaczenia, to nie oznacza, że się cofam w tył, bo przecież żyję przyszłością..! Więc nie uważam, żeby mi jakieś ubogie teksty niedowartościowanej rzeszy ludzi były potrzebne. Bardziej obiektywistka niż optymistka, nie skaczę jak motylek śpiewając jacy to ludzie są wspaniali, a świat piękny niczym Gracjan Roztocki (jak nie wieta kto to, to se na jołtubie.kom wpiszta xD). No oczywiście to nie znaczy, że jakaś emowata ofiara losu ze mnie z pesymistycznie hardą miną. Dużo się śmieję, zwłaszcza widząc świat taki, jaki jest w rzeczywistości:]
JA żyję całym życiem, a nie momentem, bo nigdy nie wiem, który moment może być ostatnim..!
Co do świata i ludzi to:
"Ludzi można podzielić na dwa rodzaje: tych, którzy są wytworem świata w którym żyją, i tych którzy są wytworem samych siebie, którzy choć świata nie zmienili, nie dali się zmienić światu. Oni chodzą po świecie, a nie świat po nich."
[Edward Stachura]
I nie mam żadnych pieprzonych kredek.
Zamiast nich posiadam coś o nazwie własne poglądy.
To wszystko.
Majka.